środa, 21 października 2009

z poczciwego żywota szczoteczek

dedykując Niebieskiej Szczoteczce
w jednym sobie kubeczku stoimy
i choć kolorem się trochę różnimy
choć w różne strony skręcamy głowy
wygląd nie zawsze mamy twarzowy
choć rozmaitych myśli szczotkujemy kłęby
choć inne sobą myjemy zęby
choć stosujemy pasty najinniejsze
to przecież lubisz moje wiersze.

21.10.2009r.

z podziękowaniami dla Ani Pi. :)

poniedziałek, 12 października 2009

na dobranoc

czy chcialbyś posłuchać bajki
takiej na dobranoc
takiej prawdziwej
o strachach spod łóżka
z szafy i z piwnicy?
tej o tym co straszy w lesie
jesienią w niepogodę
tym co szura w podświadomość
co paznokciami drapie
od wnętrza osierdzia?
o tych panikach
co szepczą i krzyczą
niedopowiedzeniem, plotką, domysłem?
o widziadłach w krótkich spódniczkach
marach w pustym kieliszku,
widziadłach wśród cieni na zdjęciach?
posłuchaj, posłuchaj,
niech i tobie śnią się koszmary...

12.10.2009r.

sobota, 10 października 2009

Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej

Taki tam spokój... Na gór zbocza
światła się zlewa mgła przezrocza,
na senną zieleń gór .

Szumiący z dala wśród kamieni
w słońcu się potok skrzy i mieni
w srebrnotęczowy sznur.

Ciemnozielony w mgle złocistej
wśród ciszy drzemie uroczystej
głuchy smrekowy las.

Na jasnych, bujnych traw pościeli
pod słońce się gdzieniegdzie bieli
w zieleni martwy głaz.

Na ścianie nagiej, szarej, stromej,
spiętrzone wkoło skał rozłomy
w świetlnych zasnęły mgłach.

Ponad doliną się rozwiesza
srebrzystoturkusowa cisza
nieba w słonecznych skrach.

Patrzę ze szczytu w dół: pode mną
przepaść rozwarła paszczę ciemną,
patrzę w dolinę, w dal:

i jakaś dziwna mnie pochwyca
bez brzegu i bez dna tęsknica,
niewysłowiony żal...

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Boję się Twojej miłości

Nie boję się dętej orkiestry przy końcu świata
biblijnego tupania
boję się Twojej miłości
że kochasz zupełnie inaczej
tak bliski i inny
jak mrówka przed niedźwiedziem
krzyże ustawiasz jak żołnierzy na wysokich
nie patrzysz moimi oczyma
może widzisz jak pszczoła
dla której białe lilie są zielononiebieskie
pytającego omijasz jak jeża na spacerze
głosisz że czystość jest oddaniem siebie
ludzi do ludzi zbliżasz
i stale uczysz odchodzić
mówisz zbyt często do żywych
umarli to wytłumaczą

boję się Twojej miłości
tej najprawdziwszej i innej

ks. Jan Twardowski

miłość

Jest miłość trudna
jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia
jest przewidująca
taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby
niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach
jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie
Jest miłość wariatka egoistka gapa
jak jesień lekko chora z księżycem kłamczuchem
jest miłość co była ciałem a stała się duchem
i ta co nie odejdzie - bo znów niemożliwa

ks. Jan Twardowski

ofelia

Ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów,
zanim nareszcie uwierzę,
że mnie nie kochano, po prostu.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

lwy w klatce

Lwica senna i naga nie czuje więzienia.
Leżąc spoglada w oczy królowi stworzenia.
On sie przybliza, cały w grzywie i w męskości,
a jakaś pani patrzy - i płacze. Z zazdrości!

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

miłość 5

Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

piątek, 2 października 2009

jesień

dedykowane towarzyszom jesieni

w dwóch swetrach przy grzejniku
za oknem liście spadają po cichu
przy nocnej lampce choć dzień za oknem
wraz z parapetem moknę

kubek stygnie jak dłonie
w deszczowej chmurze podwórze tonie
wiatr smaga jak biczem po brodzie
zamykam się w wewnętrznej niepogodzie

do herbaty się wkrada cytryna
do ubrań płaszczowa rutyna
kostką czekolady otwieram oczy
świat wśród szarości bukami broczy

2.10.2009r.

teraz jestem tu

blox się zamyka. Więc przeniosłam całego bloga (niestety bez komentarzy*) tutaj. Ostatnio robiłam porządki i znalazłam mnóstwo starych notat...